Dzisięjsze i Unikaty


Okładka z gazety "Zwierciadło"

 
leftright















"Zakwitnę różą na twej drodze..." -
(artykuł Teresy Kokocińskiej, "Sukces" 04/1994)

Jedna z piosenek Anny German "Człowieczy los" ma wymiar bez mała symboliczny. Mało kto bowiem zna wojenne losy Anny, która po wojnie przyjechała z matką do Polski z "nieludzkiej ziemi", jaką były ogromne połacie byłego ZSRR. Mówiła wtedy po rosyjsku i holendersku...

W Warszawie żyje matka Anny, 85-letnia Irma Berner. Ściany niewielkiego mieszkania są pełne zdjęć Anny. Kiedy pani Irma wspomina córkę - płacze... I ciągle zadaje jedno to samo pytanie: dlaczego?

Wspomnienia te nie są radosne - zaczyna. - Jeśli nawet jest w nich promyk radości, to ma on słaby blask, niby promień słońca przygaszony chmurami. Najlepszą część życia spędziłam w złych czasach. A nie wspomina się radośnie straconych lat i mogił...

Wielikokniażeskoje
Rodzina Irmy to potomkowie holenderskich mennonitów - grupy wyznaniowej, która powstała we Fryzji w okresie reformacji. Jej wyznawcy kierowali się w życiu radykalnie przestrzeganymi zasadami religijnymi: nie chcieli podejmować służby wojskowej i byli wstrzemięźliwi w korzystaniu z dóbr materialnych. Caryca Katarzyna II umożliwiła mennonitom osiedlanie się w Rosji i obdarzyła ich nawet pewnymi przywilejami. W taki sposób przodkowie Irmy trafili do holenderskiej kolonii Wielikokniażeskoje nad Kubaniem. Tam właśnie urodziła się Irma, najstarsza spośród trójki rodzeństwa Martensów. W 1928 roku ukończyła gimnazjum. Chciała być nauczycielką, ale w jej rodzinnej miejscowości nie było dla niej pracy. Postanowiła szukać jej na Syberii. I tak znalazła się w maleńkiej wsi pod Omskiem. Młoda nauczycielka szkoły trzyklasowej zamieszkała w maleńkim pokoiku i otrzymała swoje pierwsze w życiu honorarium - 38 rubli. W najbliższe wakacje wróciła do rodzinnej wsi. Akurat wtedy zjawił się tam przedstawiciel odeskiego Instytutu Pedagogicznego. Wyjechała do Odesssy na studia. Po czterech latach podjęła pracę jako nauczycielka w odległej o 100 kilometrów od Odessy wsi Cebrikowo.

Fergana
W tym czasie matka nie mogąc utrzymać niewielkiego gospodarstwa, wyjechała do Fergany, gdzie odbywał służbę wojskową jej syn Wilmar. Irma zrezygnowała z pracy i przyjechała do niej. W małej szkole powszechnej uczyła dzieci robotników zatrudnionych na pobliskich polach naftowych. W Ferganie poznała Eugeniusza Germana. Wysoki, szczupły i niezwykle przystojny księgowy pochodził z Łodzi. Kiedyś nieoczekiwanie zwierzył się Imie, że wcześniej uciekł z Ukrainy, ponieważ znalazł się na "czarnej liście" wrogów ustroju. Pobrali się. Pewnego dnia uczynna telefonistka powiedziała: O waszego męża pytali... Irmę nie interesowało, kto pytał i po co. Wystarczyło, ze szukali jej męża. Szybko zdecydowali się na wyjazd do Urgenczu. Była już w ciąży. Najpierw podróżowali ciężarówką, potem parowym stateczkiem. W Urgenczu wynajęli izbę w gliniance z oknem umieszczonym w suficie. Obydwoje znaleźli pracę - ona jako nauczycielka, on jako księgowy. 14 kwietnia 1936 roku urodziła się im córeczka Anna Wiktoria. Irma wróciła szybko do pracy, a po paru miesiącach przeprowadzili się do domu zbudowanego własnoręcznie przez Eugeniusza. Budulca czyli gliny nie brakowało w okolicy. Nagle, w 1937 roku mała Ania zachorowała. Diagnoza lekarzy była jednoznaczna: paratyfus. Szukając pomocy pojechali z nią do Taszkientu.

Taszkient
Mieszkanie wynajęli u Uzbeka w starej części miasta. I to on, a nie lekarze, wyleczył Anię. Przyniósł owoc granatu i kazał długo gotować jego skórkę, a powstały w ten sposób płyn dawać dziecku do picia. Dziewczynka wyzdrowiała. Eugeniusz musiał wracać do Urgenczu. Irma została w Taszkiencie z córką i z matką. Była po raz drugi w ciąży. Liczyła na szybki powrót męża. Daremnie. Eugeniusza aresztowano. Gdy zapytała prokuratora, za co?... odpowiedział krótko: Wasz mąż został zesłany na dziesięć lat, bez prawa do korespondencji. Dopiero w 1956, gdy rehabilitowano Eugeniusza, dowiedziała się, że mąż został rozstrzelany w Urgenczu zaraz po aresztowaniu. Jako szpieg. W paszporcie miał bowiem podane miejsce urodzenia: Łódź. Dziś w Urgenczu, gdzie w nieznanym miejscu znajduje się grób ojca, jedna z ulic nosi imię jego córki Anny German. Ironia losu?

W lutym 1938 roku na ulicy, bo pogotowie nie przyjechało na czas, Irma urodziła syna Fryderyka.

Taszkient po raz drugi
Lubiła to miasto i po tułaczce, po bezskutecznym poszukiwaniu męża, chciała tam wracać. Musiała jednak pozostać na prowincji do zakończenia roku szkolnego. Do Taszkientu wysłała matkę z dziećmi. Po jakimś czasie dostała telegram: Dzieci chore, wracaj natychmiast. Wyjechała bez zgody dyrekcji szkoły. Dotarła po pięciu dniach. W domu była tylko mała Ania z babcią. Fryderyk nie żyje - usłyszała. Jeszcze teraz, po latach, spiera się o to z panem Bogiem: dlaczego mi go zabrałeś? Miałam tylko dwoje i żadne nie żyje... Pewnego dnia dziekan wydziału filologii germańskiej uniwersytetu w Taszkiencie wezwała ją do siebie i zaproponowała pracę lektora języka niemieckiego. Zdziwiło ja to. Przecież była żoną skazanego za zdradę i szpiegostwo. Nic nie szkodzi. Wy za to nie odpowiadacie. Przyjęła oferowaną pracę.

Była sama w domu - matka pojechała na krótko do Fergany z Anią, gdy do drzwi ich mieszkania zapukał mężczyzna w wojskowym płaszczu. - Wasz meldunek likwiduje się. Zostajecie wysiedleni razem z rodziną. Pójdziecie na dworzec. Tam będą czerwone wagony. Załadujecie się do nich w podanym terminie. - Była przerażona. W jaki sposób znajdzie ją matka, jeżeli wyjedzie zanim one wrócą? Tuż przed godziną wysiedlania nieoczekiwanie wróciła mama z Anią. Do pociągu dostały się prawie cudem, bez biletów. W ostatniej chwili wskoczyły na stopień wagonu.

Do Polski
Dotarły na Dolny Śląsk do niewielkiego miasteczka Nowa Ruda. Zaczęły nowe życie. Irma pracowała w fabryce tekstylnej "Jordanów", Ania poszła do szkoły. Szybko i chętnie uczyła się polskiego. W 1949 roku przeniosły się do Wrocławia, Irma chciała zdobyć dyplom. Wstąpiła w 1950 roku na Uniwersytet Wrocławski, wybrała rusycystykę...

W 1961 postanowiła odwiedzić strony rodzinne i spróbować odszukać grób Eugeniusza. Była w Wielikokniażeskoje i Urgenczu. Nie spotkała nikogo z dawnych mieszkańców. W siedzibie NKWD w Urgenczu naczelnik z zakłopotaniem rozkładał ręce: Nic nie wiem. I za chwile dodał: To były najczarniejsze karty naszej historii.

***
Anna German ukończyła geologię na Uniwersytecie we Wrocławiu i zaczęła śpiewać. Przyszły pierwsze sukcesy. W roku 1967 tuż po odebraniu nagrody "Oscara della simpatia" Annę znaleziono nieprzytomną obok rozbitego samochodu przy Autostradzie Słońca. Jeszcze raz upomniał się o nią los... Irma gościła wtedy w Warszawie, u narzeczonego Ani. Paszporty otrzymali od ręki. Dopiero w małym szpitalu przyklasztornym w Bolonii Irma poznała prawdę. Anna leżała nieprzytomna przez 12 dni...

Chciała wrócić do domu. Przywieźli ja na specjalnie skonstruowanym łóżku przyśrubowanym do podłogi samolotu. Przez dwa lata Anna walczyła o powrót na estradę. Udało się. W 1970 roku wzięła skromny ślub w Zakopanem, a w 1975 urodziła syna Zbyszka. Występowała i odnosiła sukcesy. Szczególnie lubiano ją w ZSRR.

Pierwsze ostrzeżenie przyszło 1979 roku podczas koncertu w Ałma Acie. Nagle zasłabła na estradzie. Pewnego dnia zauważyła na plecach i czole maleńkie liszaje. Okazało się, że były to pierwsze symptomy nieuleczalnej choroby, raka. Irma odwiedziła córkę wieczorem 25 sierpnia 1982 roku. Na pożegnanie Anna pomachała matce ręką: Do jutra... kilka godzin później nie żyła...

***
Kilka lat temu w Cambridge zarejestrowano pod nazwą "Anna German" niewielki asteroid krążący wokół Słońca pomiędzy Marsem a Jowiszem. Nazwę zgłosiła Tamara Smirnowa z Leningradu, która go odkryła.

***
Pani Irma żyje wspomnieniami. Czasem, w nocy wypatruje na niebie tej jednej jedynej gwiazdy noszącej imię jej córki... Osiemnastoletni syn Anny German - tak, jak i jego matka Adwentysta Dnia Siódmego - nie chce o niej rozmawiać z prasą.


Agnieszka Babicz from Gdańsk receive the price statue
"Tańczące Eurydyki" for her interpretation of the song Bal u Posejdona
´02
(Recension)


Eurydyki pojechały do Gdyni i Lubina

(Gazeta Lubuska; 27 maja 2002)

Laureaci odebrali nagrody podczas wczorajszego koncertu galowego w zielonogórskim amfiteatrze, który od 15 lat nosi imię Anny German. Pomysłodawcy imprezy, którą zorganizowano w 20. rocznicę śmierci artystki, chcieli przywrócić jej piosenki młodszemu pokoleniu słuchaczy i wykonawców.
Zaskakujące interpretacje

Zainteresowanie konkursem ze strony młodych piosenkarzy oraz świeże, niekiedy zaskakujące interpretacje piosenek Anny German, jakie usłyszeliśmy podczas konkursowego koncertu w sobotę, pokazują, że jest o co walczyć. Zresztą niektórzy z uczestników sięgali po ,,Tańczące Eurydyki'' i ,,Bal u Posejdona'' już wcześniej, bez konkursowej inspiracji. Nowe, ciekawe możliwości odkrywają w nich zwłaszcza młodzi aktorzy.
Pytaniem - na razie bez pełnej odpowiedzi - jest: jak trafić z tymi piosenkami do młodej publiczności, która o Annie German nigdy nie słyszała, albo zna ją tylko z sentymentalnych westchnień rodziców lub dziadków. Czy zechce ją odkryć dla siebie?
Rzecz się może dokonać jedynie poprzez młodych piosenkarzy. Sporo zależy też od mediów, które operując obrazem i dˇwiękiem, zamiast mówić o piosenkach Anny German, mogą je przekazać w nowym brzmieniu i interpretacjach. Na razie uczyniono pierwszy krok...

Zawodowcy i amatorzy

Konkurs przebiegał w dwu kategoriach: profesjonalnej i amatorskiej. W pierwszej z nich jury pod przewodnictwem Katarzyny Gaertner nagrodę imienia Anny German, ufundowaną przez Prezydenta Miasta Zielona Góra Zygmunta Listowskiego, i statuetkę ,,Tańczącej Eurydyki'' przyznało Agnieszce Babicz z Gdyni za interpretację utworu ,,Bal u Posejdona''. Nagrodę Ministra Kultury odebrał Tomasz Kowalski z Warszawy. Nagrodę ,,Gazety Lubuskiej'' wyśpiewała Monika Dryl z Warszawy. W kategorii amatorskiej nagrodę i statuetkę ,,Tańczącej Eurydyki'', ufundowaną przez Wicemarszałka Senatu RP Jolantę Danielak, otrzymała Jolanta Chołuj z Lubina za interpretację utworu ,,Tańczące Eurydyki''. Młoda wokalistka została też uhonorowana nagrodą TV Polonia (udział w międzynarodowym festiwalu, organizowanym przez FIDOF).
Nagrodę Ministra Kultury zdobyła Marta Masłowska ze Szczecina. Nagrodę Przewodniczącego Rady Miasta Zielona Góra Hieronima Graczyka, odebrała Anna Przykuta z Zielonej Góry, ponadto laureatka nagrody Radia Zachód oraz nagrody Polskich Nagrań Muza (nagranie płyty). Tomasz Łupak został wyróżniony nagrodą Marszałka Województwa Lubuskiego, Andrzeja Bocheńskiego. Nagrodę dla najmłodszego uczestnika konkursu, ufundowaną przez wiceprzewodniczącą Rady Miasta Zielona Góra, Barbarę Kukulską otrzymała Monika Szylak.

Pod opiekę jury

Ponadto - głosi werdykt jury - jego przewodnicząca roztoczy opiekę artystyczną i kompozytorską nad Jolantą Chołuj i Anną Przykutą. Decyzją jury do udziału w koncercie galowym zaproszono również Małgorzatę Olszewską.

Danuta Piekarska


Czy wróci do nas Eurydyka?
(Gazeta Lubuska; 27 grudnia 2001)

- Z okazji rocznicy urodzin Anny German w Moskwie urządzono fetę z udziałem męża i syna. Rosjanie tworzą jej fankluby, a u nas co?... - Zygmunt Kwieciński mieszka niedaleko zielonogórskiego amfiteatru imienia Anny German, w którym od lat nie zabrzmiała żadna z jej piosenek.

- Sześćdziesiąty trzeci, może czwarty rok. Pogoda ładna, okna w domu otwarte. Nagle z głośników (Dębowa Łęka, jak wiele wsi w rejonie Wschowy, była zradiofonizowana) rozległy się ,,Tańczące Eurydyki'' - nigdy nie zapomni wrażenia, jakie wywarł na nim ten głos.
W 1970 roku red. Irena Dziedzic, prowadząca popularne Tele - Echo, mówi ,,Pani Aniu, prosimy!'' - Kto sobie zdawał sprawę, co ostatnie trzy lata znaczyły w jej życiu, zamarł przed ekranem - Jadwidze Kwiecińskiej głos się łamie, kiedy wspomina tamtą chwilę.
W 1973 roku Anna German po raz pierwszy zaśpiewa na Festiwalu Piosenki Radzieckiej, w nowo wybudowanym amfiteatrze.
Nieszkodliwy nałóg

Zwykłe mieszkanie w zwykłym bloku jest niezwykłe z powodu ilości płyt. - To taki nieszkodliwy nałóg; pewien stosunek do ponuractwa - tłumaczą gospodarze. - Że można w niemiłych dla ducha czasach wziąć dla siebie wiele dobrych rzeczy, czerpiąc z nich dużo przyjemności.
Zygmunt Kwieciński przed laty studiował w Moskwie. Przyjaˇnie przetrwały próbę czasu: z każdego wyjazdu - potem z synem, Lechem - wracał z walizką płyt.
- Chce pani ,,Mszę'' Bacha?... W znakomitym wykonaniu - o każdej z płyt może mówić bardzo długo, bo każda ma swoją historię. - Osiem polskich, dwie rosyjskie - Z. Kwieciński sumuje zbiór analogowych płyt Anny German. Są też trzy kompaktowe. - Niewykluczone, że jakiejś brakuje.
Wtedy, w 1970 roku Anna German weszła do studia Tele - Echa w pełnej gracji. - Ile ją to kosztowało, nikt nie wie. To była naprawdę wielka artystka!
Atak choroby przyszedł kilka lat póˇniej. Zaczęła mdleć na koncertach. Wyjazd w ostatnią trasę koncertową, do Australii, był już ponad jej siły. Zmarła w 1982 r.
Rok póˇniej na zielonogórskim festiwalu pojawiła się nagroda im. Anny German. W 1987 r. jej imię nadano amfiteatrowi.
Moskiewscy znajomi Z. Kwiecińskiego - Wołodia i Natasza - uwielbiają Annę German tak, jak ich ojciec.

Czy tylko oni?

Kiedy - śladem urodzinowego wieczoru w Moskwie - red. Danuta Żelechowska i Jan Zagozda, autorzy ,,Słodkiego radia retro'', przypomnieli piosenki Anny German, rozdzwoniły się telefony. Piosenki nadawano przez cały marzec i kawałek kwietnia tego roku.
W Zielonogórskim Ośrodku Kultury zaczęto gromadzić muzyczne archiwum patronki amfiteatru, korzystając m. in. ze zbiorów Z. Kwiecińskiego.
Pomysł, by zorganizować Ogólnopolski Konkurs na Interpretację Piosenek z Repertuaru Anny German, dojrzewał powoli.
Czy Eurydyka ma szansę trafić do młodszego pokolenia?

Most nad czasem

Lech Kwieciński - w przeciwieństwie do wielu rówieśników - wie, kim była Anna German, choć miał zaledwie 9 lat, kiedy zmarła.
- Są piosenki, które mi się podobają. Ale np. rosyjska wymowa w polskich piosenkach mi się nie podoba - mówi szczerze.
- Ależ ona miała 10 lat, kiedy zaczęła się uczyć języka polskiego! Ojca, który był Polakiem, żywego na oczy nie widziała, matka Holenderka urodziła się w Rosji - spieszy z wyjaśnieniem Kwieciński - senior.
Rzecz najważniejsza: czy młode pokolenie znajdzie w piosenkach Anny German pokusę, by się z nimi zmierzyć na nowo?
Lech Kwieciński, dziennikarz Radia Zachód, patrzy na to sceptycznie.
Jego rodzice nie wyobrażają sobie, że można Anny German i jej piosenek nie kochać. ,,Tańczące Eurydyki''nigdy już nie zabrzmią tak samo. Ważne, żeby wróciły na estradę.

Danuta Piekarska


ZAPOMNIEĆ CHCĘ
(Artykuł z gazety telewizyjnej)

Film jest wspomnieniem o Annie German i przypomnieniem jej talentu. Ta zapomniana w Polsce gwiazda piosenki, zmarła 20 lat temu, nadal żyje w pamięci i świadomości Rosjan. Jej piosenki są tam nadal słuchane, śpiewane, wydawane na płytach i kasetach oraz interpretowane po wielekroć przez rosyjskich wykonawców.
Po krótkiej sekwencji warszawskiej kamera przenosi się do Moskwy, gdzie 18 maja odbyła się ceremonia odsłonięcia Złotej Gwiazdy Anny German w Alei Gwiazd, a po niej uroczysty koncert poświęcony artystce. W koncert zostały wplecione wypowiedzi miłośników jej talentu oraz archiwalne wykonania fragmentów utworów w jej wykonaniu.

Reportaż, 14 min, Polska 2003
Autorzy: Wojciech Jastrzębski i Jan Laskowski

26 lipca 2003, godz. 9.50, TVP 2


W rolę Anny German wcieli się Alona Szostak
(Article from Dziennik Zachodni)

Monday, 27 november 2003r.

Na recital z DZ

Pierwsza osoba, która zadzwoni dzisiaj, o godz. 9.30 do naszej chorzowskiej redakcji otrzyma jedną dwuosobową wejściówkę na jutrzejszy recital piosenek Anny German, który rozpocznie się na chorzowskiej scenie o godz. 19.

To szczególna gratka dla tych, którzy pamiętają talent tej przedwcześnie zmarłej artystki. Dla innych zaś będzie to okazja do zapoznania się z niezwykłą twórczością Anny German - autorki takich przebojów jak "Tańczące Eurydyki" czy "Człowieczy los".